„Przyjaciele” na cenzurowanym

Stało się  – milenialsi po raz pierwszy obejrzeli „Przyjaciół”. Sitcom został dodany do całej plejady innych seriali na Netflixie, więc i najmłodsi zerknęli na niego okiem. To miód na serce moje i innych 30-latków i starszej młodzieży, jednak nasza radość nie trwała długo. Do boju wkroczyli ci, którzy mają o dekadę mniej na karku niż my i stwierdzili: serial jest rasistowski, homofobiczny, seksistowski, a poza tym promuje ageizm, bo próżno wśród głównych bohaterów znaleźć tych 40+. Hmm… Uważam, że tak nie jest. A naprawdę jestem typem, który na wszystkie formy dyskryminacji reaguje alergicznie.

Długo nie mogłam się zabrać za „Przyjaciół”, bo kiedy lecieli „na żywo”, byłam w takim wieku, że wolałam dobranocki niż amerykańskie seriale, później wydawało mi się, że to produkcja o miłosnych perypetiach niezbyt rozgarniętych Amerykanów (przepraszam, to chyba też nieładnie tak mówić). Jednak Comedy Central, niestrudzone w ciągłym emitowaniu powtórek serialu niejako zmusiło mnie („nic lepszego w telewizji nie leciało”) do zerknięcia. I tak to się zaczęło. Polubiłam ten serial właśnie dlatego, że choć ma już ponad 20 lat, kwestie, jakie się w nim porusza są nie tylko bardzo aktualne, ale i samo podejście do nich także.

Przyznaję, że scenarzystom „Przyjaciół” nierzadko zdarzało się obracać w żart te kwestie, o których mowa będzie poniżej. Nie oni jedni jednak. Różnica między „Przyjaciółmi” a wieloma innymi sitcomami polega na tym, że nad tymi pojedynczymi żartami unosi się duch normalności i akceptacji. Co zaraz postaram się udowodnić.

I jeszcze jedno uściślenie: choć milenialsami nazywa się osoby urodzone już od 1980 roku, więc cała masa 30-latków znajduje się w tej grupie, ja pisząc o pokoleniu milenialsów mam na myśli osoby od 1990 w górę.

Homofobia i transfobia

Milenialsi:

W przypadku zachowań homofobicznych chodzi głównie o Chandlera, którego nie raz uznano za geja. Pamiętna jest zwłaszcza scena, w której jedna ze współpracowniczek proponuje mu randkę z chłopakiem, bo przyjęła za pewnik, że jest homoseksualny. Ba, tej kwestii poświęcono nawet jeden cały odcinek. I to się niektórym nie spodobało.

Problematyczny jest również tata Chandlera – Charles, znany także jako Helena Handbasket, transgederowa kobieta. Która na dodatek wikła się w romanse z młodymi chłopcami, ale przynajmniej nauczyła Chandlera depilować brwi.

Ja:

Milenialsi zapominają jednak, że ten sam Chandler, który ojca niekiedy pół żartem, pół serio wspomina, gdy nadejdzie czas jego ślubu z Moniką, razem z nią wyruszy do Charlesa/Heleny, by osobiście go/ją zaprosić na ślub. Chce, by towarzyszył im w tym ważnym momencie, bo znaczy dla niego więcej niż to, „co ludzie powiedzą”. Od czasu do czasu może wspominać o ojcu pół żartem, pół serio, ale gdy przyjdzie co do czego, stoi po jego stronie.

Kwestię rzekomej homofobicznej odsłony serialu całkowicie obala związek Carol i Susan, lesbijek razem wychowujących dziecko tej pierwszej i Rossa. Tak, relacja ta bywa powodem do nabijania się dla szóstki przyjaciół, ale zawsze te żarty wymierzone są w Rossa. W to, że ożenił się z lesbijką, że jego dziewczyna szybciej znalazła dziewczynę niż on itp. Nigdy nie zostają poddane w wątpliwość kompetencje rodzicielskie obu kobiet, a wszyscy poza zazdrosnym Rossem przyjmują ich relację jako coś oczywistego.

Osoby homoseksualne i transgenderowe są w „Przyjaciołach” pokazane po prostu jako ludzie – nie inaczej niż heteroseksualni bohaterowie. Dostaje im się w tym samym stopniu, co reszcie serialowej ekipy i to wydaje się sprawiedliwe – nie są traktowani w żaden specjalny sposób. Serial ukazuje osoby homoseksualne i transgenderowe po prostu jako zwykłych ludzi funkcjonujących w społeczeństwie.

Seksizm

Milenialsi:

Co ciekawe, zarzucany zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Zawiniła m. in. Rachel, która jako swojego asystenta zatrudnia „przystojnego jak model” Taga Jonesa zamiast odpowiednio wykwalifikowanej Hildy.

Nie bez winy jest też Ross, nie potrafiący zaakceptować męskiej niani Emmy – córki jego i Rachel. Niania nie dość, że jest młodym mężczyzną, to jeszcze śpiewa, gra na flecie, słowem – stanowi nowoczesną wersję Mary Poppins.

Nie zapominajmy też, że Ross nie chciał, by jego syn bawił się lalką – bardzo mu się nie podobało, że jego matki w zupełności akceptują tę „niemęską” zabawkę.

Jest jeszcze Joey, który nie pamięta imion dziewczyn, z którymi się przespał.

Ja:

OK, powyższe sytuacje zostały w serialu przedstawione, ALE obnażają słabostki głównych bohaterów właśnie poprzez ukazanie ich reakcji. Nikt nie rozumie zarzutów Rossa wobec niani czy nieszczęsnej Barbie, przyjaciele podchodzą do jego reakcji z pobłażaniem. Co do tego konkretnego zachowania Rachel – rzeczywiście zatrudnienie młodego przystojniaczka zamiast bardziej odpowiedniej osoby, jako rewers zachowań zazwyczaj przypisywanym mężczyznom, jest nie do obrony. Dzisiaj zostałaby zapewne zwolniona za wykorzystanie seksualne. Całe szczęście jednak nikt jednak jej wyboru nie pochwala, serial nie przedstawia go jako normy. Taka jest Rachel z jej przywarami, podobnie z Joeyem – którego, jak się okazało, oprócz rozwijania krótkich znajomości stać też na okazywanie głębszych uczuć (miłość do Rachel, nieustanne wspieranie Phoebe).

Nie nazywajmy „Przyjaciół” serialem seksistowskim. Płeć bohaterów nie ma tam większego znaczenia: Monica jest perfekcjonistką i lubi sprzątać, ale Rachel? Przecież ona nie potrafi nic ugotować (pamiętacie jej deser z mięsem?), a jako kelnerka sprawdza się… nie najlepiej. Chandler jest gamoniowaty, ale zabawny i zupełnie podporządkowany Monice. Joey to dobroduszny głupek, a Ross – ciamajda. Każde z nich ma swoją pracę, zainteresowania, dążenia, zupełnie niezależne od płci. Dziewczyny podrywają chłopaków, chłopaki dają im wygrywać w karty, by poczuły się zwyciężczyniami (mowa tu konkretnie o Rossie i Rachel – jakież to inne od różnych podręczników radzących kobietom z uwagą wysłuchiwać zawsze męskich „mądrości”). No i pamiętajmy, że „w realu” aktorzy, bez względu na płeć, zarabiali tyle samo – zawrotną sumę miliona dolarów za odcinek.

Ageizm

Milenialsi

Czyli dyskryminacja ze względu na wiek. Co ciekawe, młode pokolenie zarzuca producentom, że bohaterami są młodzi ludzie, a jednocześnie denerwuje na scenarzystów, że wymyślili romans Moniki z Richardem – zdecydowanie starszym przyjacielem jej ojca.

Ja

Czy w idealnie równościowym świecie nie powinno być tak, że każdy wybiera sobie takiego partnera, jakiego chce? Związki z różnicą wieku nie są w „Przyjaciołach” pokazane ani jako szczególnie udane, ani nieudane. Relacja Moniki i Richarda rozpada się, związek Rachel i Taga też, ale np. Franka Juniora – brata Phoebe i jego zdecydowanie starszej nauczycielki – nie.

Co do wieku głównych bohaterów – takie było akurat założenie twórców serialu – że miał opowiadać o młodych z wielkiego miasta. To prawda, że starsze postaci są zazwyczaj drugoplanowe, ale też nikt sobie z nich żartów nie stroi.

Rasizm

Milenialsi

Jak doskonale widać, główni bohaterowie serialu są biali. Co więcej, za dużo ludzi o innym niż biały odcieniu skóry w serialu nie można zobaczyć. Największą rola to ta dr Charlie Wheeler, paleontolożki, w której zakochują się Ross i Joey. Ten pierwszy miał też dziewczynę Julie, urodzoną co prawda w Nowym Jorku, ale posiadającą azjatyckich rodziców. Oprócz tego czarnoskóre postaci pojawiają się w rolach epizodycznych. Jakich? Zobaczcie sami!

Ja

To prawda, że jak na multikulturowy już w latach 90. Nowy Jork jest w „Przyjaciołach” mało etnicznej różnorodności. Jednak te postaci, które się w serialu pojawiają, nie są w żaden sposób z powodu swojego koloru skóry dyskryminowane, nie pojawiają się rasistowskie teksty. Może oprócz momentu, w którym zazdrosna Rachel próbuje mówić do Julie jak do dziecka, gdy widzi ją po raz pierwszy i przyjmuje, że skoro nie jest biała, nie jest też nowojorczanką czy w ogóle Amerykanką i nie zna angielskiego. Ta jednak szybko sprowadza ją swoją ripostą na ziemię.

Podsumowując, dla milenialsów „Przyjaciele” to serial wszechfobiczny, dla mnie nie: ukazuje życie nowojorczyków, którzy w relacjach między sobą nie dyskryminują nikogo ze względu na płeć, pochodzenie czy orientację seksualną. To serial, w którym okazją do robienia sobie żartów jest dosłownie wszystko, a wymienione wyżej grupy nie są na nie jakoś szczególnie narażone.

Co więcej, to produkcja, w której pojawia się rodzina homoseksualna funkcjonująca zupełnie normalnie (a nie dysfunkcyjna), udany związek z dużą różnicą wieku między partnerami (brat Phoebe i jego dziewczyna), osoba transgenderowa, a nawet wątek z byciem surogatką dla dzieci własnego brata. Słowem – niezła różorodność.

Jakie jest Wasze zdanie?

Dodaj komentarz